poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 7



- Rose stało ci się coś? - Zapytał mnie z uśmiechem Louis.
 - Nie, nic. Ja już muszę iść do domu. - Wysapałam i pobiegłam do drzwi za nim blondyn zaprzeczył.
Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam biegiem w stronę domu.

***Perspektywa Nialla***

Był to Louis. Jak zwykle przychodzi w nieodpowiednim momencie. Wpuściłem go do środka prowadząc do kuchni.
 - Cześć Rose. – Odezwał się.
Reakcja dziewczyny na mojego kolegę była piorunująca. Wypadł jej z ręki widelec i patrzyła się na niego jak na człowieka, który zaraz miał by jej coś zrobić. Przecież ona go nawet nie zna. Nagle dziewczyna powiedziała  pod nosem jakieś zdanie i wybiegła z domu za nim się obejrzałem.
 - No, więc, po co przyszedłeś. – Zapytałem Louisa.
 - Czy nie można już przyjść w odwiedziny do kolegi? – Poirytował się.
 - Nie no spoko, ale zawsze, kiedy trafiasz do mojego domu, to znaczy, że coś chcesz.
 - Dobra masz rację. Trzeba znów coś przemycić. – Przechadzał się po mojej kuchni i oglądał każdą rzecz, którą napotka jego ręka.
 - Co tym razem? – Odezwałem się po chwili milczenia.
 - Morfina, dość dużo morfiny. Nie będzie łatwo, jest to lek twardy, będziesz musiał uważać jak nigdy dotąd.
 - Nie jestem durniem. Wiem, że trzeba uważać. – Powiedziałem zgryźliwie. – A ty?
 - Co ja? – Odwrócił się do mnie.
 - Co ty będziesz przemycał i skąd?
 - Marihuanę z Holandii. Życz mi szczęścia. – Uśmiechną się tylko i powędrował do salonu.
Poszedłem w ślad za nim.
 - Polecisz do Francji w czwartek, na lotnisku będzie tam na ciebie czekał facet o imieniu Ethan, zabierzesz od niego kopertę, w której będą się znajdować narkotyki, a ty mu dasz to. – Rzekł i rzucił we mnie kopertę, w której jak podejrzewam znajdowały się pieniądze.
 - Mam nadzieję, że zrozumiałeś. Ja już muszę lecieć nie spieprz akcji. – Rzucił i wyszedł.
 - Nie jestem idiotą. – Powiedziałem za nim, ale podejrzewam, że tego nie usłyszał.

***Perspektywa Rose***

Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam się czegoś napić. Strasznie zaschło mi w ustach. Zobaczenie człowieka w środowisku naturalnym, dla którego mam pracować było dla mnie szokiem. Zaczęłam się rozglądać po domu. Polubiłam to miejsce. Myśląc miejsce miałam na myśli dom, a nie miasto, w którym się znajduję. A przecież miało być tak fajnie. Oczy zaczęły mnie szczypać, tym razem nie ze zmęczenia, ale z powodu cisnących się łez. Usiadłam lekko na kanapie i już chciałam włączyć telewizor, kiedy zadzwonił dzwonek. Wstałam i pobiegłam. Nie była pewna, kto za nimi może się znajdować sąsiad, sąsiadka? Bez dalszych zastanowień szybko otworzyłam je i z uśmiechem na twarzy powiedziałam: Dzień Dobry”.
 - No pewnie, że dobry, ale nie wiem czy dla wszystkich. – Uśmiechną się człowiek, który za nimi się znajdował.
Przez tego debila, który zniszczył moje życie, nie mogła normalnie oddychać.
 - Kochanie, czeka cię misja. – Rzekł i wszedł do środka bez zaproszenia.
 - Jaka, jaka misja? – Zająknęłam się.
 - Nie udawaj głupiej. Przecież ci mówiłem. Zapomniałaś? – Zapytał i rozłożył się na kanapie.
 - Co będę musiała zrobić?
 - Na początek dam ci proste zadanie. Przemycisz Marihuanę. W tym celu polecisz do Holandii, gdzie jest ona legalna. Na lotnisku spotkasz faceta o imieniu Nick, weźmiesz od niego kopertę i dasz mu w zamian za to tą kopertę. – Powiedział i rzucił ją we mnie. – Samolot masz w czwartek.
 - Co!? Zwariowałeś? Narkotyki, przecież jak oni mnie złapią to już po mnie! – Krzyczałam.
 - To się staraj, aby cię nie złapali. Pamiętaj, że nigdy nie możesz wkładać ich do bagażu. Włóż je do torby podręcznej. Jeśli by cię podejrzewali o coś nigdy nie poznawaj po sobie, że się denerwujesz.
 - Ty chyba oszalałeś! Ja nie mogę tam lecieć. Co ja powiem mamie?! – Krzyczałam na Louisa i gorączkowo chodziła po domu.
 - Spokojnie o to, co powiesz mamie to się nie martw. Powiedz jej, że jedziesz z klasą na parodniową wycieczkę, i jest, git. Powodzenia życzę.
 - Nie, czekaj. – Zatrzymałam go. – Moja mam wraca jutro skoro to jest na parę dni. To ja mam być tam dłużej?
 - Tak na to wygląda, że tak. Nie bądź taka wstrząśnięta, twój chłopak Niall też w tym dniu będzie w pracy. O wiele cięższej niż ty. Powodzenia życzę. – Rzucił i wyszedł z domu, zostawiając mnie przerażoną. 
_____________________________________
Jest rozdział 7! Dla mnie jest taki strasznie nudny  do tego krótki, ostatnio nie mam weny. Przepraszam Was, że tak długo czekaliście, ale kompletnie nie miałam pomysłu na niego. Tradycyjnie przepraszam za wszystkie niedoskonałości czyli błędy ortograficzne i interpunkcję. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jeśli chcecie być informowani to w komentarzu podajcie mi swojego Twittera.
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA
9 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ 

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 6



  Wpatrywałam się w jego odchodzącą sylwetkę, w oczach stanęły mi łzy. Co ja teraz zrobię? – Gorączkowo myślałam. Jego słowa ciągle dudniły mi w uszach „ Niall się w tobie zakochał”, „ Będziesz robić to, co ci każę”. W co ja się wpakowałam – Pomyślałam. Na chwiejących nogach ruszyłam w drogę do domu. Jednak ciągle jedna myśl nie pozwalała mi funkcjonować normalnie. Niall. Dobra, może jest przystojny, jego oczy są jak ocean i w ogóle, ale on ma związek z narkotykami. – Wyliczałam to wszystko w głowie.
 - Po co ja jeszcze żyję? – Szepnęłam do siebie.
Na dworze zrobiło się już ciemno. Miasto coraz bardziej pustoszało. Jedyne, co teraz chciałam zrobić, to wyjść na most i z niego skoczyć. Sama nie wiem, czemu ale moje nogi zaczęły mnie „nieść” w tym kierunku. Nie byłam świadoma tego, co chciałam zrobić. Zaczęłam się po woli wspinać i wolno maszerowałam po poręczy. Przystanęłam na chwilę i rozpostarłam ramiona, w jednej chwili w twarz uderzyła mnie ciepła jesienna bryza, dodająca mi odwagi do popełnienia samobójstwa. Chciałam już zrobić krok w przód, ale przypomniałam sobie o czymś. Przypomniałam sobie o mojej mamie. Jak ona to przeżyje? – Mój umysł i serce toczył bój.
 - Przepraszam mamo. – Szepnęłam.
Zamknęłam oczy i już chciałam skoczyć, ale ktoś mnie złapał za brzuch i ściągną z mostu. Wyrywałam się i drapałam, ale bez skutku. Człowiek, dzięki któremu jeszcze żyje nie miał zamiaru postawić mnie na ziemi i zostawić w spokoju. Szedł w stronę parkingu, gdzie jak podejrzewałam miał zaparkowany samochód. Podczas tej szamotaniny zastanawiałam się, kim on może być. Mężczyzna przerzucił mnie przez siebie tak, że swoją głowę i tułów miałam na jego plecach. W końcu odpuściłam, nie miałam już siły bić, drapać, kopać i gryźć. Pozwoliłam mojej głowie na to by bezwładnie zwisała. W tedy w moje nozdrza „wpłyną” intensywny zapach perfum. Skądś je znałam. Próbowałam sobie je przypomnieć, jednak na nic to się nie zdało. Poczułam okropny ból w sercu, kiedy przez głowę „przebiegł” mi właściciel tych perfum. Niall Horan. Znów próbowałam się wyrwać z jego ramion, ale on tylko otworzył drzwi samochodu, dosłownie wrzucił mnie na siedzenie i zapną pasami. Skąd on miał prawo jazdy!?
 - Wypuść mnie! – Krzyknęłam.
 - Siedź cicho. – Powiedział spokojnie skupiając się na jeździe.
Jechaliśmy pięć minut może trochę więcej. Horan wyszedł z auta i je obszedł, po czym otworzył mi drzwi od strony pasażera. Jednak ja siedziałam nieporuszona i wpatrywałam się w przednią szybę, a Niall jakby nic odpow. Mój pas i wziął mnie na ręce. Wepchną mnie do jakiegoś domu. Stanęłam naprzeciwko niego i założyłam ręce. Nie Traciła, nadziei, że uda mi się stąd wymknąć. Czym mocniej go drapałam i kopałam tym silniej i skuteczniej on mnie wpychał głębiej do pomieszczenia.
 - Stój spokojnie! – Krzykną na mnie.
 - Nie! – Wrzasnęłam jeszcze głośniej. – Wypuść mnie!
 - Nie mogę!
 - Bo? Bo co? Jesteś skończonym idiotą. Nienawidzę cię!
 - Jesteś skończoną idiotką myśląc, ze jak skoczysz z mostu to niby to przeżyjesz! – Krzykną po raz kolejny.
Tym razem się nie zawahałam i uderzyłam go w twarz, tak mocno, że jego głowa odwróciła się w drugą stronę.
 - Dobra, to bolało. – Powiedział spokojnie.
 - Miało boleć. – Ironicznie się do niego uśmiechnęłam. – A teraz mnie wypuść.
 - Nie wypuszczę cię. Dziś będziesz spała u mnie. – Rzekł i znów ciągną mnie, tym razem po schodach na górę.
 - Chyba zwariowałeś! Wracam do domu! Puść mnie! – Wyrywałam się.
 - Do domu, czy na most? – Zapytał.
Bez zastanowienia dostał ode mnie w policzek po raz drugi. Postanowiłam wznowić ucieczkę. W chwili, kiedy on był otumaniony moim uderzeniem. Szybko zbiegałam po schodach, ale i tak mnie dopadł przy drzwiach. Podniósł mnie i znów byłam na górze. Trafiłam do jakiegoś pokoju. Chyba gościnnego.
 - Czekaj tu na mnie i nie próbuj uciekać, bo i tak cię złapię. – Powiedział i wyszedł.
Usiadłam zła na łóżku i czekałam. Po chwili Niall wrócił. Rzucił mi jak psu jakąś koszulkę.
 - Masz przebierz się, dziś śpisz tutaj. Dobranoc. – Wyszedł i trzasną drzwiami.
Nie miałam innego wyjścia ściągnęłam z siebie ubrania i włożyłam koszulkę Niall’a. Położyłam się w wygodnym łóżku i zasnęłam.
  Rano obudził mnie zapach dochodzący z dołu. Szybko sięgnęłam po telefon, zobaczyć, która jest godzina. Wstałam z ociągnięciem i wsunęłam na siebie ubrania z poprzedniego dnia. Otworzyłam drzwi pokoju i wpadłam na Niall’a, który się wyszczerzył do mnie, na co ja się skrzywiłam.
 - A ty, dokąd? – Zapytał.
 - Do domu. Chyba nie myślisz, że zostanę tu na następną noc. – Powiedziałam z irytacja w głosie.
 - Najpierw śniadanie.
 - Nie dziękuję. – Odmówiłam.
 - Nie masz wyboru. – Uśmiechną się, po czym wziął mnie na ręce i zniósł na dół.
Strasznie mnie to zdenerwowało, sama byłam zła na siebie, że pozwoliłam takiemu gówniarzowi, robić wszystko, co mu podpowiedziała jego głupia głowa.
 - Puść mnie. – Powiedziałam z opanowaniem w głosie. Po raz pierwszy od kąt się tu znalazłam.
Ku mojemu zdziwieniu Niall mnie dosłownie puścił na ziemię.
 - Co robisz idioto! – Wydarłam się na niego.
 - Chciałaś żebym cię puścił, to, to zrobiłem.  
 - Chce do domu. – Rzekłam.
 - Najpierw zjesz śniadanie.
 - Nie. – Sprzeczałam się z nim.
 - Tak.
 - Nie.
 - Tak! – Tym razem krzykną. A ja posłusznie usiadłam na krześle i zabrałam się za jedzenie naleśników.
Siedziałam przy stole i grzebałam w talerzu. Wpychałam sobie do ust kawałek naleśnika tylko wtedy, kiedy wzrok Horana spoczną na mnie. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Jednak Niall nie miał zamiaru otworzyć. Spojrzałam na niego, na co on tylko westchną i wstał z krzesła. Musiał być to jego kolega, słychać było ich do kuchni. Weszli do pomieszczenia, w którym się znajdowałam.
 - Cześć Rose. – Ten głos wywołam we mnie ciarki na plecach.
Nie pewnie podniosłam głowę i gdy zobaczyłam go wypadł mi widelec z ręki.
_________________________________
I jest nowy rozdział! Głupi trochę. Zawsze tak mówię. Przepraszam, za wszystkie niedoskonałości. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Teraz rozdziały będą pojawiać się częściej bo mam ferie *___* Wszyscy, którzy chcą być informowani informowani o nowym rozdziale niech podadzą swojego TT w komentarzu. 
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA
8 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

czwartek, 23 stycznia 2014

Hejka siostry!

Pisze do Was z powodu... eee nie wiem czego xD
No więc do rzeczy. Moja koleżanka prosiła abym udostępniła jej bloga na swoim blogu.
A o to krótkie streszczenie:
Donghae i Eunhyuk są przyjaciółmi od dzieciństwa. Obydwaj wychowywali się w domu dziecka. Donghae ma 17 lat, a Eunhyuk 20. Hae jest zakochany w przyjacielu, jednak twierdzi, że bez wzajemności, ponieważ tamten ma dziewczynę. Hyuk sam nie wie co czuje. Kiedy dowiaduje się o zdradzie swojej ukochanej, wyjeżdża nie zostawiając po sobie nic. Kilka lat później ich drogi znowu się krzyżują. Tym razem oboje są pewni swoich uczuć.

Zapraszam na tego bloga wraz z autorką, jest naprawdę świetny! ---------------> http://onelove-onelive-believe.blogspot.com/

Rozdział 5



  Przesiedziałam w domu całą sobotę. Nie zrobiłam nic, nawet nie otwarłam swojego plecaka. Moje myśli ciągle uciekały do piątkowego zdarzenia. To jakaś paranoja! Mam na imię Rose, lat szesnaście, pochodzę z Irlandii, a tak dokładnie to z Mullingar. Przeprowadziłam się do Londynu. W moim domu, a dokładniej w moim pokoju na MOIM łóżku leżał człowiek, który przemyca narkotyki. – Powtarzam w kółko, to samo z nadzieją, ze coś się zmieni. Moje życie powinno być zapisane w jakiejś książce pod tytułem „Dramat”, równie dobrze mogłabym prowadzić pamiętnik. Ta, mam nawet przeznaczony do tego zeszyt, a przecież dziś kończę szesnaście lat! Niestety tym roku urodziny świętować będę sama. Jedynie, co mnie pocieszyło w tym dniu to, to, że mama wysłała mi sms’a z przeprosinami, iż nie może zadzwonić. Dzięki mamo wykorzystam ten sam pomysł, kiedy ty będziesz mieć urodziny. Może warto by pisać ten pamiętnik? Serio? Upadłam, aż tak nisko? Nie wiedziałam, że skończone idiotki żalą się do kawałka papieru. Jednym słowem możliwe, że przegram swoje całe życie. – W mojej głowie kłębiły się jakieś głupoty.
  Z namysłem wstałam ze sofy i poszłam na górę odszukać starego zeszytu.
    
    Drogi pamiętniku!
       Gdzieś słyszałam, że pisanie pamiętnika przypomina pisanie listów do bliskiej przyjaciółki, do kogoś zaufanego, kto nigdy nie wyśmieje. Próbuję w to uwierzyć, żeby przekonać samą siebie do zwierzania się na papierze, bo prawdę mówiąc, trochę zabawne wydaje mi się powierzanie historii mojego życia zeszytowi. To dziwne, ale mam ten pamiętnik od dawna, a teraz nagle zdałam sobie sprawę, że skończyłam szesnaście lat! Niektórzy twierdzą, że w tym wieku przechodzi się jeden z najważniejszych etapów w życiu, który na zawsze zapada w pamięć. Chociaż ja nie wiem czy chce to zapamiętać. Kiedy wyjechałam z Irlandii to moje życie zaczęło się walić. Myślałam, ze tu będzie lepiej. Jednak tak nie jest. Boję się wszystkiego, każdego głosu, każdego człowieka spotkanego na drodze. Czemu? Nie wiem, kim on jest. Może życie nie było od początku usłane różami. Kiedy miałam 12 lat, mój tata umarł w wypadku. Zostałam wtedy sama z mamą.

Przeczytałam jeszcze raz to, co napisałam, wyrwałam kartkę, a zeszyt wrzuciłam pod łóżko by go na oczy już nigdy więcej nie oglądać. Wyjęłam kurtkę z szafy i poszłam na dwór. Nie pamiętam ile godzin się plątałam, po mieście, ale w końcu doszłam do jakiegoś opuszczonego miejsca,gdzie domy były zabite dechami. Snułam się w tym miejscu bez celu, postanowiłam już wrócić. Miejsce było okropne, i jeszcze to uczucie, ze ktoś mnie śledził. Intuicja podpowiadała mi abym uciekała, a serce abym odwróciła się za siebie. Pozwoliłam sobie na szybsze tępo. Z minuty na minutę je zwiększałam. Do domu miałam jeszcze dwa kilometry. Nie było szans o jakiejkolwiek ucieczce. Jednak chciałam spróbować. Szanse były marne.
Rzuciłam się szybkim biegiem przed siebie, zwinnie omijając gałęzie, które stanowiły przeszkodę na mojej drodze. On też biegł za mną. Tak, on można to było rozpoznać po krokach, jakie stawiał. Był coraz bliżej mnie. Jednak ja dalej walczyłam. Ból zaczną przeszywać moje ciało, z braku tchu. Niespodziewanie zatrzymałam się, tak, że nie mój oprawca nie zdawał sobie sprawy z takiego obrotu wydarzeń. Niestety nie poszczęściło mi się. Wpadł na mnie przewracając mnie na ziemię. Gwałtowni wstał ze mojego otłuczonego ciała i popatrzył się na mnie z jeszcze większą nienawiścią. Szybko wstałam z ziemi, ukrywając drżenie rąk i nóg. Chłopak ku mojemu zdziwieniu był bardzo młodym człowiekiem. Miał może z 17 lat. Sama nie wiem, czego się miałam się spodziewać. Emeryta? Jego uśmiech był straszliwy. Miał brązowe włosy i niebieskie oczy, które pałały nienawiścią do mnie. Chciałam coś powiedzieć, ale w gardle urosła mi wielka gula, która nie pozwalała mi na jakiekolwiek wydobycie dźwięku.
 - Witaj, Rose. – Uśmiechną się do mnie.
 - Skąd znasz moje imię, czego chcesz ode mnie i kim jesteś? - Pisnęłam
 - Za dużo pytań, za mało czasu. – Odpowiedział tajemniczo. – Jeśli już tak ci zależy na tym, kim jestem to jestem kolegą, Horan’a. Myślę, że wiesz, o kogo mi chodzi.
 - No i co z tego? – Odezwałam się trochę śmielej
 - Jaka ty jesteś trudna! Tak naprawdę nienawidzę Niall’a. Gówniarz myśli sobie, że wszystko mu wolno. A poza tym to za dużo udziela się w swojej pracy. Planuję małą zemstę!
 - Masz na myśli przemycanie narkotyków? – Zapytałam.
 - Ooo, już wiesz, że przemyca kokainę.
 - A, co ja mam z tym wspólnego?
 - Otóż to, że nasz Niall się prawdopodobnie w tobie zakochał, A ja planuję mu odebrać to, co jest dla niego w tej chwili najcenniejsze, czyli TY. – Wtedy złapał mnie za nadgarstki tak mocno, że jego ręce pobielały. Kontynuował dalej.- Oczywiście nie zrobię ci nic złego, jeśli będziesz się wywiązywać z zadań, które ci każę zrobić. Tylko pamiętaj oni słowa Horan’owi, bo inaczej… - Wtedy wyją z kieszeni pistolet i przyłożył mi go do skroni. Następnie puścił moje posiniaczone nadgarstki i odszedł.
_________________________________
Po raz kolejny przepraszam, że długo nie było słychać o jakimkolwiek rozdziale, ale ten tydzień jest do dupy. Ten rozdział mi się kompletnie nie udał i jest strasznie krótki. Obiecuję, że kolejny będzie lepszy! Nie wiem, ale MOŻE jutro dodam kolejny rozdział. Czemu tak szybko? Bo jestem chora i siedzę w domu. To jedyny plus :) Oczywiście dodam go jeśli spełnicie wymagania 7 komentarzy! 
Jeśli chcecie się dowiedzieć coś o tym blogu czyli, jak się potoczą dalsze losy bohaterów to mogę Wam zdradzić te tajemnice, które formują się w mojej głowie, zapraszam do zakładki "Kontakty" i tak jest link na mojego aska. Mam też dobrą wiadomość zdecydowałam się na czas! Jak sami (możliwe) zauważyliście jest to czas przeszły. Dla tych, którzy nie kumają: Jeśli jest coś  napisane w czasie teraźniejszym i jest coś po myślniku to znaczy, ze ta osoba myśli o tym! Np: Ta, mam nawet przeznaczony do tego zeszyt, a przecież dziś kończę szesnaście lat! Niestety tym roku urodziny świętować będę sama. Jedynie, co mnie pocieszyło w tym dniu to, to, że mama wysłała mi sms’a z przeprosinami, iż nie może zadzwonić.[..] - W mojej głowie kłębiły się jakieś głupoty" Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Chciała bym wiedzieć ile mam czytelników, więc bardzo bym prosiła, aby WSZYSCY, którzy to przeczytali to proszę skomentujcie. Komentując rozdziały macie szanse na szybszy kolejny post z dalszymi losami Rose.
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA
7 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 4



Kartka, którą trzymałam w ręce tak mnie pochłonęła, ze nie usłyszałam Vanessy mówiącej do mnie.
 - Rose? – Szturchnęła mnie w ramię. – Słyszysz mnie?
 - Tak, tak słyszę. Możesz powtórzyć. – Otrząsnęłam się, i schowałam świstek papieru jak najgłębiej do torby by nikt go nie zobaczył, a co najgorsze przeczytał.
 - Mówiłam, że spotkanie z panią Meggie jest w poniedziałek po lekcjach.
 - Dobrze, przyjdę. – Powiedziałam.
 - Może chcesz iść ze mną i Davidem do kawiarenki? – Zaproponowała.
 - Pewnie, czemu nie? – Odparłam.
Tak naprawdę to nie chciała, ale co innego mogłabym robić w domu i to jeszcze w piątek? Mama wyjechała na parę dni w pilnej sprawie z pracy. Zawsze to jakieś zabicie czasu.
 - Więc, będziemy czekać na ciebie przed szkołą.
 - Ok. – Powiedziałam i odeszłam.
Czujnie rozglądałam się po korytarzu. Wyglądało to trochę idiotycznie, bo z punktu widzenia innego człowieka, czego można by się bać w szkole, jest tu pełno osób dorosłych i wyrozumiałych, które pomogą w każdej sprawie. A ja? Jestem żałosna. Wtedy po raz pierwszy zatęskniłam za prawdziwym domem. Domem znajdującym się tysiące kilometrów stąd. Pobiegłam szybko do szafki wymienić książki i teraz już spokojniej powędrowałam na plac szkolny.
~*~
  Dzisiejszy dzień można by zapisać w kalendarzu. Chociaż nie wiem. Pozyskałam dwójkę przyjaciół, Vanesse i Davida. Jednak dobrze zrobiłam, iż poszłam z nimi do tej kawiarenki. Na szczęście żadne z nich nie poruszyło drażliwego tematu związanego z Niall’em. No właśnie Niall, nagłówek w mojej głowie numer jeden. Stanęłam przed drzwiami domu i zaczęłam szukać kluczy w torbie. Nerwowo przekopywałam książki i zeszyty, następnie moja ręka powędrowała do kieszeni kurtki, tam też pusto. Zapomniałam kluczy! Mama wraca dopiero we wtorek. Och, ja już w ogóle o niczym nie myślę. – Pomyślałam. Co ja mam teraz zrobić?! Poprosić o pomoc sąsiadów? Nie, może lepiej nie. Na ramieniu strasznie ciążyła mi torba, nie z powodu przeładowania tylko zmęczenia. Ze rezygnacją usiadłam na schodach i rozmyślałam. Tylko, o czym? O tym jak by tu przeżyć najbliższe dnie i noce. Nie pamiętam ile czasu tak siedziałam, może godzinę, kiedy przypomniałam sobie, ze z tyłu domu jest okienko od piwnicy. Mama czasami zostawia je otwarte. Szybko pobiegłam za dom i BINGO okienko otwarte. Teraz trzeba się przecisnąć. Na pierwszy ogień poszła torba. Wrzuciłam ją do pomieszczenia i zaczęłam wchodzić powoli, ale skutecznie. Zeskoczyłam lekko na ziemię i zamknęłam okienko.
 - Udało się. – Szepnęłam do siebie.
Wyszłam na górę i od razu poszłam do mojego pokoju. Opadłam na łóżko, i przymknęłam oczy. Każda część mojego ciała mnie bolała. Jedyne o czy teraz myślałam to, to, aby wziąć gorącą i odprężającą kąpiel. Z ociągnięciem poczłapałam do łazienki i napełniłam wodą wannę. Po dokładnym umyciu ubrałam się w czyste i świeże ciuchy. Wzięłam telefon i wyszłam z łazienki. Chciałam już zejść na dół, jednak coś przykuło moją uwagę, coś, przez co moje serce zaczęło bić szybciej, a nogi zaczęły się uginać. Postać, która leżała na MOIM łóżku wprawiła w drganie moje ręce. Tą postacią był we własnej osobie Niall Horan, który uśmiechną się do mnie nonszalancko.
 - Co ty tu robisz!? Jak się tutaj dostałeś!? – Krzyknęłam ze zdenerwowaniem.
Jednak on odpowiedział na to ze spokojem w głosie:
 - Przecież, napisałem do ciebie wiadomość, ze czeka cię dziś miła niespodzianka. Czyż by nie dostała mojego powiadomienia? – Zapytał i wstał z łóżka, po czym podszedł do mnie a ja cofnęłam się tak, że praktycznie plecami dotykałam ściany. Zbliżył się tak, blisko, że czułam jego oddech na mojej skórze, który wprawiał mnie w oziębienie.
 - No, więc jak? Odpowiesz mi w końcu na pytanie? – Zapytał.
 - Nic, nie widziałam. – Skłamałam.
 - Weź daj sobie spokój wiem, że coś widziałaś, ale nie chcesz mi powiedzieć co! – Krzykną tym razem. A ja przylegałam do ściany jeszcze bardziej.
 - Dobrze, nie chcesz mi odpowiadać, więc może pójdziemy na kompromis. Jedno pytanie ty, jedno ja. – Zaproponował.
 - Dobra, ja zaczynam. – Rzekłam. – Czego chcesz ode mnie?
 - Odpowiedzi. – Powiedział. – Teraz ja. Co widziałaś w samolocie?
Głośno przełknęłam ślinę.
 - Widziałam chłopaka, który trzymał coś w ręce. – Powiedziałam i wypuściłam powietrze. – Teraz moja kolej. – Czemu mnie nękasz?
 - Ja cię wcale nie nękam, jak tylko proszę o jedną odpowiedź, a ty uciekasz. – Przewrócił oczami. – Kogo dokładnie widziałaś?
 - Tego chłopaka, z którym się biłeś. – Odpowiedziałam. – Kim on jest?
 - Można, powiedzieć, że moim kolegą. Widziałaś coś jeszcze?
 - Nie, co on miał w tej torbie?
 - Nie udawaj, że nie wiesz. – Powiedział.
 - Nie dostałam dokładnej odpowiedzi.
 - Narkotyki, a dokładnie kokaina. Taka odpowiedź wystarczy? – Zapytał.
 - Że, co?! Jakie narkotyki?! – Krzyknęłam.
 - Normalne. Nigdy o czymś taki nie słyszałaś?
 - Ty bierzesz?
 - Zwariowałaś!? Aż tak głupi to nie jestem! Można powiedzieć, że je przemycam. – Uśmiechną się.
 - Wyjdź z tego domu, natychmiast!
 - Właśnie miałem taki zamiar. Aha i jeszcze to.
Wyją z kieszeni klucze. Klucze do mojego domu.
 - Skąd je masz!? – Wrzasnęłam.
 - Wypadły ci jak, kopnęłaś mnie w kostkę, po czym uciekłaś.
Rzucił mi je na biurko i wyszedł.
____________________________________________
Oto przed Wami rozdział 4! PRZEPRASZAM, że nie dodałam go w sobotę, ale no cóż pobiłam się z siostrą i dostałam od mamy szlaban! xDD W poprzednie dni nie miałam czasu. Tradycyjnie przepraszam za wszystkie niedoskonałości. Ten rozdział napisałam w niecała godzinę! Więc mam wenę! Jeśli chcecie się dowiedzieć coś o tym blogu to zapraszam do zakładki "Kontakty" jest tam linka na mojego aska i facebooka. Następny rozdział wstawię w sobotę. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem. Komentując macie szanse na szybszy rozdział. Komentując okazujesz mi szacunek.
6 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 3



Ten rozdział dedykuję: Mojej najlepszej koleżance - Kamili ♥ i dziewczyną, które tak pięknie i wyczerpująco skomentowały poprzedni rozdział są to: Jukka i Hexa ♥ !
___________________________________

Na moje nieszczęście mama była w domu. Starałam się by wejść jak najciszej i pozostać niezauważalną. Kolejny pech.
 - Cześć Rose! Jak było w szkole? – Zapytała.
 - Bardzo fajnie. – Opowiedziałam. – Idę na górę, bo mam bardzo dużo zadań do zrobienia.
 - A obiad?
 - Nie jestem głodna. Jadłam na mieście. – Skłamałam.
 - A poznałaś jakiś nowych przyjaciół? – Przyjaciół jej oczach widać było troskę.
 - Tak, pewnie. – Kolejne kłamstwo.
Rany jak dobrze mi idzie okłamywanie ludzi, wcale to nie jest trudne.
By już dłużej nie kłamać mamy pobiegłam na górę. Zamknąwszy za sobą drzwi, wzięłam laptop z biurka i weszłam na facebook’a. W myślach modliłam się, aby była dostępna Victoria, albo Kevin. Chciałam im opowiedzieć o dzisiejszym dniu. Jedynie na nich mogę polegać. Jednak tym razem szczęście mi nie dopisało. Musieli być jeszcze w szkole. Bez dłuższych zastanowień wyłączyłam laptopa i wzięłam się za odrabianie prac domowych. Na dole słychać było krzątanie mamy, która układała książki na półkach. Listonosz przyniósł dziś do domu paczkę wysłana przez babcię, w której znajdowały się rzeczy z naszego starego domu, były to między innymi lektury, które czyta mam, jakieś porcelanowe karykatury i zdjęcia w ramkach. Po uporaniu się z zadaniami zeszłam pomóc mojej rodzicielce ogarnąć to wszystko. Ku mojemu zdziwieniu wszystko było już poukładane, posegregowane i odstawione na swoje miejsca.
 - O, dobrze, że jesteś. – Rzekła do mnie. – Ja wychodzę. Powinnam być za godzinę.
 - Ok. – Mruknęłam tylko i poszłam do salonu.
Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym dniu. Moje myśli uciekały do blondyna o niebieskich oczach.
~*~
  Przerzucałam kanały z nadzieją, że w tym telewizorze jednak znajdę cos ciekawego, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Czyżby kolejna paczka od babci? Z niechęcią wstałam i poszłam otworzyć drzwi nieznajomemu przybyszowi. Postać, która za nimi stała dosłownie zmroziła mi krew w żyłach.
 - Cześć. – Powiedziała dziewczyna. – Jestem Vanessa.
 - Eee…cześć. Ja Rose. Może wejdziesz do środka? – Zaproponowałam.
 - Nie i tak zaraz muszę iść. Chciałam się tylko zapytać, czy nie zechciałabyś zapisać się na kółko teatralne, które prowadzi pani Maggie, brakuje mam aktorów i pomyślałam, że by cię to zainteresowało.
 - A mogę wiedzieć skąd masz mój adres? – Zapytałam się jej jak głupia myśląc, iż zaskoczę ja tym pytanie.
 - Dostałam od pani z sekretariatu. – Odpowiedziała z uśmiechem.
 - Przepraszam, za to pytanie. – Poczułam się trochę głupio.
 - Spoko, nic się nie stało.
 - Jednak tej propozycji nie jestem jeszcze do końca pewna. Powiem ci jutro w szkole.
 - Ok. Do jutra. – Pożegnała się ze mną i odeszła.
Zamknąwszy drzwi, musiałam aż usiąść z wrażenia. To jest niemożliwe, że oni chcą mnie w czymś takim. Gdyby z tą propozycją przyszła do mnie inna osoba zgodziłabym się bez wahania. Kocham sztukę teatralną i zawsze będę ja kochać. Powstrzymała mnie w tedy jena myśl: Co będzie jeśli Niall tez będzie brał w tym udział?. Jednak szybko ją odrzuciłam. Nie możliwe by to było, aby ktoś taki jak on udzielał się społecznie.
~*~
  Całą noc nie mogłam zasnąć. A jeśli udało mi się osiągnąć ten cel to śniły mi się koszmary i budziłam się zalana potem. Mój budzik zadzwonił, gdy już byłam przygotowana do szkoły. Postanowiłam iść na mały spacer. Po wyjściu z mieszkania, włożyła do uszu słuchawki i ruszyłam podziwiać Londyn.
Po 20 minutach byłam już przed szkołą. Nie wiedziała gdzie szukać Vanessy, a jeśli jej w szkole nie będzie? Znów wpadłam w trans paniki. Zaczęłam kierować się w stronę mojej szafki i… O matko on tam stoi, czeka na mnie! Nie, jego szafka jest obok mojej! Co mam robić? – Nerwowo myślałam. Chciałam zawrócić i pójść w przeciwną stronę, jednak on mnie już zauważył.
Zachowaj spokój. – Myślałam.
 - Cześć. – Powiedział, wkładając swoje rzeczy.
Ignoruj go, ignoruj. – Powtarzałam w myślach.
 - Halo, nie słyszałaś mnie?
 - Cześć. – Odpowiedziałam zamykając z hukiem swoją szafkę.
Nie odzywaj się do niego, idiotko. – Krzyczałam na siebie w myślach.
 - Czy zechciałabyś mi towarzyszyć w drodze do klasy? – Zaproponował.
 - Nie dziękuję, idę do sekretariatu. – Skłamałam.
 - Mogę cię odprowadzić.
 - Czego chcesz?! – Odwróciłam się gwałtownie i warknęłam na niego tak, że sam cofną się o krok do tyłu.
 - Co widziałaś w samolocie? – Zapytał prosto z mostu.
 - Co?! W jakim sa…- Zaczęłam, ale szybko zamilkłam. Wiedziałam, o co mu chodzi.
Patrzyła na mnie cały czas, chciałam uciec, ale i tak by mnie złapał. W jednej chwili, mój umysł znów zaczną pracować. Kopnęłam Horana w kostkę najmocniej jak tylko mogłam i pobiegłam pod klasę modląc się, by Vanessa tam była.
~*~
  W ogóle nie mogłam skupić się na lekcja. Gdy zadzwonił dzwonek informujący koniec lekcji na ten tydzień, zaczęłam zbierać swoje książki, kiedy z jednego z zeszytów wypadła starannie złożona karteczka. Nawet się zastanawiałam, od kogo może ona być tylko ją rozłożyłam. To, co tam było napisane oślepiło moje oczy.

"Czeka Cię dziś miła niespodzianka. Niall."
____________________________________________________

I oto przed wami rozdział 3! Tradycyjnie przepraszam za wszelakie błędy.Ten rozdział kompletnie mi się nie udał, może jest to spowodowane brakiem weny. Dziękuje za komentarze pod rozdziałem 2. Teraz kiedy zaczyna się szkoła :( rozdziały będą dodawane tylko we wtorki i soboty. Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam do zakładki "Kontakty". 
5 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA & UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY 

niedziela, 5 stycznia 2014

Liebster Awards

Dziękuję za nominację. Nie będę pisać o co w tym chodzi, bo każdy chyba wie na czym to polega.

Osoba, która mnie nominowała ----------> http://storyoftheylife.blogspot.com/

1.Kiedy masz urodziny ?
   27.07
2.Imrezowałaś ostro w Sylwka ?
   Tak, troszkę
3. Wolisz towarzystwo dziewczyn czy chłopców ?
     Dziewczyn
4. Jakiego koloru jest bluzka Którą masz na sobie ? xD
    Zielonego
5. Dokończ zdanie : ,, Nauczyciele są..''
    Niezdyscyplinowanymi ludźmi, którzy nic nie wiedzą co czuje uczeń xD
6 . Której dziś wstałaś ?
     09:00
7.Ulubiony miesiąc w roku ?
    Lipiec
8. Lubisz być nominowana do Liebster Awards ?
    Tak
9. Co sądzisz o Rihannie ?
    Jest spoko
10. Jesteś Larry Shipper czy Elounor Shipper ?
     LS!
11. Masz już dosyć moich pytań?
      Nie, możesz zadawać dalej xD


Pytania ode mnie...


1. Jakie jest twoje marzenie?
2. Co oceniasz w innych ludziach?
3. Od kiedy prowadzisz bloga?
4. Czego nie lubisz w innych?
5. Co robisz w wolnym czasie? 
6. Lubisz wyróżniać się z tłumu?
7. Ile prowadzisz blogów?
8. Ulubiony zespół/ wykonawca?
9. Ulubiony kolor?
10. Ulubiony zapach prócz perfum?
11. W jakim zawodzie chcesz pracować?


Blogi, które ja nominuję:
 http://you-and-i-will-never-die.blogspot.com/2014_01_01_archive.html
 http://lightordarknessangel.blogspot.com/

To tyle. ♥♥♥